środa, 10 czerwca 2015

Route 66 & Las Vegas - part 2


Hi Folks!
Dziś obudziliśmy się w uroczej miejscowości Williams. Z czystym sumieniem polecamy miasteczko jako wypadowe do Grand Canyon, bardziej niż Flagstaff (gdzie spaliśmy ubiegłej nocy). Willimas ma swój specyficzny charakter, przechodzi przez nie Route 66 (podobnie jak w Flagstaff), posiada połączenia do Grand Canyon zabytkową lokomotywą parową, zauważyć też można wiele starych aut i pociągów. Poniżej kilka zdjęć z miejscowości.



Stare wagony przerobione na pokoje - można śmiało spędzić w nich noc ;)



Skrzynka na listy!











Cowboy - to codzienny widok w Williams.



Opuściliśmy Williams po śniadaniu i ruszyliśmy w stronę Las Vegas. Przez dłuższą część trasy jechaliśmy Route 66 :)



Jadąc Route 66, zatrzymaliśmy się w Seligman. Stoją tam stare auta realistycznej wielkości, którymi inspirował się twórca bajki "The Cars". Szaleństwo dla dzieciaków... i nie tylko :)





Z dedykacją dla Państwa L., a zwłaszcza dla ich synka Pawełka :)







Gdy poruszaliśmy się dalej po Route 66, naszą uwagę przykuła stara stacja benzynowa. Czas się zatrzymał... zresztą jak na całej Route 66 :)





Wnętrze stacji. 





I jej otocznie. Trochę skojarzyło się nam scenami z horroru ;)









Wścibscy, zajrzeliśmy do auta ;p Pieski i ich asortyment - na dywanikach.



Skład - 5 lokomotyw ciągnie niekończące się wagony z kontenerami. Często ładowane są po 2, jeden na drugim.



Skrzynki przy R66, dla mieszkańców. W końcu zobaczyliśmy, że ktoś tu mieszka, przez większość czasu widzieliśmy "zabite dechami" domy.



Jak tylko dotarliśmy do Las Vegas, odwiedziliśmy Hoover Dam (elektrownia wodna). Zbudowana na rzece Kolorado na granicy Stanów Arizona i Nevada. Wysokość zapory to ponad 224 m, długość ponad 379 m. Powyżej tamy znajduje się sztuczny 639 km2 zbiornik - jezioro Mead. 
Szybo opuściliśmy to miejsce, ze względu na zbyt wysoką temperaturę.





No i Las Vegas... Straszne miasto... okropnie nas wymęczyło. Upalne, głośne i zatłoczone. 
Najlepszą opcją jest wieczorne przejechanie autem przez główną ulicę "Strip"- tak jak to zrobiliśmy za 1 razem na początku wyjazdu (parę dni temu).
Dziś się przespacerowaliśmy i był to najbardziej męczący dzień tego wyjazdu.



Nowy Jork: jest Statua, Empire i Brooklyn Bridge :p



Egipska piramida i Luxor :)



Koloseum. 



Mała Wenecja.



Gondole i śpiewający po włosku gondolierzy.



Paryż.


Miasto nam się nie podobało, nie wrócimy tu nigdy. 
Ale... 
Jakbyśmy teraz nie byli w Vegas, to i tak chcielibyśmy kiedyś je zobaczyć ;)



Za to bardzo podobał się nam pokaz fontann przy hotelu Bellagio. Synchronizacja muzyki, światła i wody - koszt budowy szacuje się na ok. 75 mln dolarów!





Kompozycja Fiori di Como w hotelu Bellagio, również zwróciła naszą uwagę. 2000 kwiatów z dmuchanego szkła na suficie lobby.




Kolejny puls to nasz hotel (Stratosphere), a raczej TYLKO jego widok z wieży! Wybraliśmy nocną panoramę ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz