czwartek, 11 czerwca 2015

Death Valley National Park - California - part 1


Z samego rana wyjechaliśmy z Las Vegas i tym samym zatoczyliśmy jedno kółko z naszej ósemki :) 
Przejechaliśmy do tej pory 2600 km, a czas spędzony w samochodowej podróży to 35 godzin.

Dotarliśmy do Death Valley National Park (Dolina Śmierci), czyli krótko mówiąc: Dziś byliśmy na księżycu ;)

Na Dolinę Śmierci zarezerwowaliśmy dwa dni, bowiem nie dość, że jest jednym z największych parków, to ponadto jest najgorętszym miejscem na ziemi (co stanowi pewną barierę w zwiedzaniu). 10 lipca 1913 r. w Death Valley, zanotowano światowy rekord temperatury powietrza: 56,7ºC.

W Dolinie Śmierci najchłodniej jest w grudniu, temperatura sięga max. 18ºC, najcieplejsze miesiące to czerwiec max. 43ºC i lipiec max. 47ºC. 
Nam się poszczęściło, mieliśmy bagatela: 41ºC ;)


Do Doliny Śmierci wjechaliśmy od strony miejscowości Shoshone.



1 punkt: Mormon Point.




2. Badwater Basin - małe słone jezioro, jest najniższym punktem położonym w Ameryce Północnej, 85,5 metrów poniżej poziomu morza.






Ciepło za dobrze na nas wpływa ;p



Synchronizacja pierwsza klasa ;)


Jeśli w Death Valley,  chce się zobaczyć trochę więcej niż standardy, zalecane jest auto 4x4.





3. Natural Bridge.




4. Devils Golf Course. Bryły to mieszanka ziemi i soli. Nazwa tego miejsca, wywodzi się z powiedzenia : "Tylko diabeł może grać w golfa na takiej powierzchni".




5. Artists Palette.




Skala: Jeep Grand Cherokee i Death Valley - maleństwo.






6. Dantes View - leży na 1669 m, co sprawia, że temperatura z 41 spadła do 21 ;)




7. Zabriskie Point. Aby, zobaczyć najlepsze kolory skał, najlepiej zostać do zachodu słońca. Nie daliśmy rady, za długo byśmy musieli czekać w hardcorowych warunkach.








8.  Na koniec przejechaliśmy się jeszcze po pętelce Twenty Mule Team Canyon (wskazania tylko dla 4x4).



Do hotelu w mieście Beatty wróciliśmy wcześniej niż zwykliśmy wracać (co nie oznacza, że nie zrealizowaliśmy planu;)), ale to za sprawą ciepła i potrzeby zrobienia prania, gdyż jesteśmy w podróży 13 dzień ;)


Przyjazne są Laundromaty, podoba nam się styl ludzi, korzystających z pralni samoobsługowych. Amerykanie nastawiają pranie i czekają: pijąc kawę, czytając książki bądź prasę, oglądają TV czy po prostu rozmawiając ze sobą ;)

Jutro kolejny dzień na księżycu :))))





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz