niedziela, 16 marca 2014

Belize - Placencia, Jamajkowy klimat

Jesteśmy w Belize w miejscowości Placencia już od 3 dni w celu... odpoczynku, relaksu i zażywania kąpieli słonecznych i morskich. Dotarliśmy tu, trzema łódkami autobusem i taksówką (z miejsca naszego noclegu w dżungli, łódką do Livingston, z Livingston łódką do Punta Gorda, z Punta Gorda do Independence-Mango Creek busem, następnie taksówką do portu, i na końcu łódką do Placenci).
Belize jest zupełnie innym światem niż Gwatemala, mimo tego, że leży tak blisko. Mieszanka ludzi, język hiszpańsko-amerykański, belizyjski dolar, muzyka reggae, generalnie jeden wielki chill out! Wśród ludzi dominują "czarni" z długimi dredami, tacy jak na Jamajce - w sumie to oni, ich muzyka, kolory domów i podejście do życia, powoduje, że jest tu jak na Jamajce :)
I choć morze i plaże są cudowne (mega ciepła woda, możemy w niej siedzieć godzinami!) to i tak bardziej nam się podoba Gwatemala, ze względu na kulturę, tradycje i bardziej życzliwych ludzi - dobrze, że już jutro na chwile tam wrócimy :) Choć przed nami długa podróż z Placenci do Gwatemala City...


Miejsce odprawy.


W oczekiwaniu na transport wodny :)


Belize!



Morze Karaibskie.



Żar tropików. I jak tu żyć w taki upał :p


Kokosy, rosną i spadają, a dla miejscowych są jak dla nas kasztany - obojętne. Dla nas nie są, szybciutko się nimi opiekujemy ;)



Muszle wielkości stopy dorosłego mężczyzny, wyrzuca nam codziennie morze.




Chicken busy, nieco inne niż w Gwatemali.


Zachód słońca w porcie.




Papugi wielkości dłoni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz