piątek, 16 stycznia 2015

Wyspa GoZo


W czwartek odwiedziliśmy Gozo. Jest to niewielka wyspa należąca do archipelagu wysp maltańskich w której w skład wchodzą 3 zamieszkane wyspy: Malta, Gozo i Comino. W zbiór archipelagu wchodzi również szereg małych wysepek (m.in. wcześniejsza Filfla widziana w oddali z Klifów i z Blue Grotto) i mikro wysepek. 
Na wyspie skupiliśmy się na tzw. „Azure Window” oraz stolicy Gozo Victoria (Rabat).



Na Gozo można dostać się tylko promem, który odpływa z miejscowości Cirkewwa (Malta) do Magarr (Gozo). Cena biletu na prom w obie strony: 4,65€, czas podróży: 25 min, odległość: 6 km.











Rozpoznawczym znakiem Gozo jest Azure Window, formacja wapienna, przypominająca łuk wyrastający z krystalicznie czystej i błękitnej wody.




Efektowna przyroda, malownicze krajobrazy, atmosfera niczego sobie… gdyby niewszędobylscy turyści ;)







Stolica Victoria (Rabat), małe miasteczko sprawiające wrażenie wyludniałego. Największą atrakcją miasta jest zamek, katedra Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, pałac Gubernatorów i pałac Biskupi.



Wyspa jest nieodłącznym punktem turystów odwiedzających Maltę.
Gozo często przyciąga miłośników nurkowania głębinowego oraz osoby, które poszukują dziewiczej przyrody.



Na koniec dwa zdjęcia z imprezowego Paceville, gdzie spędzimy kilka godzin odwiedzając kilka klubów ;) 



Piątek, minął nam dość leniwie :)))
Dzień poświeciliśmy na powtórne odwiedzenie Vallety: pospacerowaliśmy, zobaczyliśmy miejsca, których jeszcze nie zdążyliśmy dotychczas zwiedzić, zakupiliśmy pamiątki,  zasmakowaliśmy deseru i kawy, załapaliśmy się raz jeszcze na wystrzał z armat ;) 
Wieczorem wybraliśmy się na pożegnalną kolacje, aby móc zapamiętać smak "maltańskiego królika". 
Ostanie łyki rodzimego wina, pakowanie i udanie się na wcześniejszy, niż zwykle spoczynek - ze względu na poranny lot do Polski.

Podsumowując krótko:
Malta - bardzo oryginalny kraj, warty odwiedzenia! 
Naszym zdaniem tydzień na Malcie w styczniu to trochę za dużo. Natomiast latem za mało, wliczając plażowanie (Malta posiada piękne plaże).
Proponujemy w okresie letnim połączyć Maltę z Sycylią (bardzo dobre połączenia promowe).

Za co najbardziej polubiliśmy Maltę? 

Za niepowtarzalną przyrodę i za jej dość nie typowe połączanie -  Afryki Arabskiej, Włoch oraz Anglii, zachowując przy tym swoją maltańską kulturę.
Nie zapomnimy też, maltańskiej kuchni oraz rodzimych trunków ;)))




środa, 14 stycznia 2015

Klify Dingli & Mdina

Następnego dnia wybraliśmy się na Klify Dingli. Słoneczna pogoda nadal nam dopisywała, więc widoki powtórnie były atrakcyjne :) 
Na miejscu warto przejść się wzdłuż wybrzeża i poszukać miejsc z których najlepiej widać klify. Jest to najbardziej spokojne miejsce na Malcie, które widzieliśmy do tej pory. Odnosiliśmy wrażenie jakbyśmy byli na pustkowiu. Roślinność (głównie Opuncja z której maltańczycy robią zacne likiery), kamienie, skały, jedyna Kapliczka Świętej Magdaleny, od czasu do czasu domki z ogródkami. Nie ma też żadnych fortyfikacji, co jak na Maltę jest dziwne, lecz wszystko to zasługa pond 200 metrowych klifów, pewnie zniechęciły nie jednego wroga ;) Jest też o wiele spokojniej jeśli chodzi o turystów, teren jest na tyle obszerny, że nawet jeśli ktoś się pojawi, to jest to nieodczuwalne ;)
W rejonach klifów spędziliśmy sporo czasu. Spacer można szacować na jakiś 4 godziny, uwzględniając przystanki przy urwiskach z punktem widokowym… oraz długość tych postojów :)





Klify Dingli i w tle bezludna wyspa Filfla - znana już nam z Blue Grotto :)





















Postanowiliśmy przerwać sielankę i po czterogodzinnym pobycie w Dingli, ruszyliśmy do Mdiny. 




Mdina - dawna stolica Malty, zwana "Cichym Miastem" (ze względu na ograniczony ruch drogowy oraz na niewielką ilość jej mieszkańców). Mdina położona jest w środku wyspy na szczycie wzgórza (213 m nad poziomem morza) i otoczona jest tęgimi murami. Po kliku dniach na Malcie, mamy wrażenie, że wszystkie miasta są podobne (prawie takie same? :p) Dawna stolica, jest bardziej zadbana i posiada szereg bardzo wąskich uliczek, co jest jej największym atutem, nie pomijając Katedry Św. Pawła.











Wieczorem wybraliśmy się na spacer St. Julian's. Trafiliśmy nieco dalej... 
Do jednej z ulic Paceville. Jest to jedna wielka "imprezownia", po obu stronach ulic klub za klubem, bary z przekąskami, restauracje, a na końcu ulicy centrum handlowe.
Kluby otwarte są codziennie, kusząc przechodniów darmowymi powitalnymi drinkami! Do miasteczka zjeżdżają się mieszkańcy i turyści z całej wyspy.
Weszliśmy do pierwszego klubu z którego wydobywała się muzyka pochodzenia kubańskiego.
Ku naszemu zdziwieniu zobaczyliśmy, że odbywa się kurs salsy - i jest możliwość uczestniczenia w nim codziennie, za darmo!
Od tej pory wiedzieliśmy, co będziemy robić w jutrzejszy wieczór... ;)



wtorek, 13 stycznia 2015

Blue Grotto i Marsaxlokk


Po trzech dniach zwiedzania miast, zapragnęliśmy poobcować z naturą. Prawdę mówiąc to cały czas śledziliśmy prognozę pogody, aby dzień w którym zamierzamy wybrać się do Blue Grotto był słonecznym i nie nazbyt wietrznym. Wtorek właśnie takim był, zatem nie namyślając się za długo ruszyliśmy… :) Blue Grotto położone jest na południowo-zachodnim brzegu Malty i jest zbiorem skalnych grot oraz wielu jaskiń, które zostały „wystrugane” przez fale morza. Niemalże do każdej z grot można wpłynąć łódką i podziwiać kolory: błękit i lazur wody oraz przeróżne odcienie fioletu, pomarańczy i czerwieni, które dostrzeżemy na ścianach jaskiń. Jednakże, aby istniała możliwość ujrzenia tego „zjawiska”, potrzebna jest słoneczna pogoda. Natomiast, aby łódki mogły wypłynąć z portu, musi być bezwietrznie.
Rejs 9-cio osobową łódką trwa około 20 min i kosztuje 8 za osobę. I mimo, że zdjęcia nie wychodzą za dobrze, ponieważ strasznie buja i jest morko, to i tak warto tam się wybrać :)  




Kolorowe łódki oczekujące na pasażerów.



Pomarańczowo-czerwony koral osadzony na skalistych ścianach.







Największy łuk z całego kompleksu - Blue Grotto.







Woda na tym zdjęciu, wygląda jakby była przerobiona w Photoshopie :p Wierzcie nam, że nie jest!!! :)













Po krótkim rejsie nie potrafiliśmy rozstać się z tym pięknym miejscem... Jeszcze 2 godziny posiedzieliśmy w słoneczku ;)







W drugiej połowie dnia zajechaliśmy do Marsaxlokk. Miasteczko jest główną osadą rybacką Malty i charakteryzuje się ogromem małych kolorowych łódek przycumowanych przy nadbrzeżu nieopodal głównej ulicy.



Codziennie w Marsaxlokk jest targ na którym można nabyć wyroby z koronki, maltańskie pamiątki, słodycze, warzywa, świeże ryby i owoce morza. Jednakże w każdą niedzielę odbywa się o wiele większe targowisko niż w dni powszednie, na którym handluje się głównie świeżymi rybami.





Oczy Ozyrysa - umieszczane na każdej z łódek po obu stronach dziobu, mają odstraszać złe duchy oraz ochraniać rybaków i ich cały ekwipunek.



W osadzie rybackiej pod koniec zwiedzania i spacerowania, zjedliśmy świeżą rybę i wyruszyliśmy w kierunku naszego hotelu.