środa, 14 października 2015

Corralejo & Park Przyrodniczy Wydm Corralejo



Pierwsze wrażenie po wylądowaniu na Fuerteventurze?

Dziewicza przyroda, surowe tereny, księżycowe krajobrazy – w których wulkany odegrały główną rolę w kształtowaniu rzeźby wyspy.


Po niespełna 6 godzinnym locie (strasznie dłuuugo… biorąc pod uwagę, że był to rejs pozostający w granicach Europy), ruszyliśmy w stronę wypożyczali samochodów. Po 20 minutowym załatwieniu formalności, delektowaliśmy się niecodzienną przyrodą zza okna Seata Leona :)

Gdy tylko dotarliśmy na północ wyspy do Corralejo, zameldowaliśmy się w hotelu, zostawiliśmy bagaże i udaliśmy się na wieczorny spacer wzdłuż morza. Po drodze zatrzymaliśmy się w restauracji na kolacje. Zaszaleliśmy… zamówiliśmy kilka rodzajów typowych dla Hiszpanii "Tapas", owoce morza, oraz 2 – jak się później okazało, ogromne patery świeżych różnorakich ryb. Do tego zimne piwo i byliśmy jak nowo narodzeni ;) 

Oczywiście, nie daliśmy rady zjeść wszystkiego...
Wspomnimy jeszcze, że w każdej restauracji, gdy kelner po posiłku wręcza rachunek, przynosi ze sobą Ron Miel – tradycyjny kanaryjski rum z miodem. Próbowaliśmy kilka konfiguracji: solo, z bita śmietaną, z kostką lodu. Słodziutki trunek, potrafi mieć do 30% czystego alkoholu.
I tak oto upłyną nam dzień 1.
__________________________

Dzień 2 należał do błogiego lenistwa.
Zaczęliśmy od wylegiwania się przy hotelowym basenie w celu aklimatyzacji (jak wylatywaliśmy z Polski temperatury były bliskie zera, a na Kanarach jedyne 28 stopni ;))






 Po obiedzie wylądowaliśmy na zakupach. 


Naszą uwagę przykuł sklep o frapującej nazwie ;)



Następnie pojechaliśmy na plażę. Lazurowa woda, a w tle wyspa Lanzarote.



Sprzyjające wiatry na Fuercie, sprawiają, że jest ona rajem dla żeglarzy, surferów, windsurferów oraz kitesurferów.

 


Plażę wybraliśmy w okolicach Corralejo - a dokładnie leżącą w Parku Przyrodniczym Wydm Corralejo. Park rozciąga się na obszarze 2600 ha, obejmując szerokie piaszczyste wydmy nad Atlantykiem. Pasma białych wydm kontrastują z pobliskimi stożkami wulkanów w tle, np. Bayoyo.





W dzień przylotu, jadąc z lotniska do Corralejo, zaskoczyło nas, gdy z surowego i wulkanicznego obrazu, nagle wjechaliśmy na pustynie. Czarna szosa FV-1, a po obu stronach mnóstwo piachu. Szybko się zorientowaliśmy, że jesteśmy na terenie Parque Natural de las Dunas de Corralejo. Po prawej stronie drogi piaszczyste wydmy z dojściem do oceanu, a po lewej "góry piachu" z wulkanami w tle.



                            

UWAGA! Spacerując po plaży wzdłuż oceanu, często można natrafić na nudystów. 


Dyrektor Jacek ;p

  

Dobytek surferów ;)





Po południu zwiedziliśmy centrum Corralejo. 
Dawniej wioska rybacka, dziś miasto portowe i popularny kurort z rozwiniętym zapleczem hotelowym i gastronomicznym. Z Corralejo odpływają promy na Lanzarote, a także na pobliską wysepkę Los Lobos. W mieście znajduje się dużo szkół sportów wodnych oraz liczne miejsca na imprezy - z których rzecz jasna korzystaliśmy ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz